cierpi, kiedy ją tak nazywać.

zaciągając zasłony zastanawiała się, ják długo to szczęście potrwa. Tempera szła korytarzem do swojej sypialni. W zamku było bardzo cicho, goście wypoczywali w swoich pokojach. Tempera zapragnęła zejść na dół, jeszcze raz spojrzeć na „Madonnę w kościele” i upewnić się ostatecznie, że się nie myli. Niestety, na pewno kogoś by tam spotkała, a stanowczo wolała tego uniknąć. Dziś rano, kiedy trzymała obraz w dłoniach, była absolutnie przekonana, że jest fałszywy. Nie miała tak wielkiego doświadczenia jak ojciec ani też takiego jak on daru dostrzegania tego, czego nie widzą inni, ale była pewna, że w tym wypadku nikt nie zarzuci jej pomyłki. Może byłoby lepiej, gdybym powiedziała księciu prawdę, zanim sam ją odkryje, pomyślała. Nagle doznała olśnienia. Wiedziała już, co powinna zrobić! Nie trzeba nic mówić księciu ani nikomu innemu! Powinna zamienić falsyfikat na oryginał, który ukradł lord http://www.ullu.pl/media/ powiesiło na drzwiach w wieku dwunastu lat, równało się podłożeniu bomby z opóźnionym zapłonem. Wszystkie urodzinowe prezenty leżały jednak na łóżku, pośród rozerwanych opakowań i kartek. A tuż obok telefonu od Sylwii i płyty od Izabeli i Micka lśniło srebrzyste pudełeczko z perfumami od Matthew. Karolina wzięła je do ręki. Było zapieczętowane i sądząc z wagi, nie ulano jeszcze ani kropli z zawartości buteleczki. Drzwi za jej plecami się otworzyły. Karolina odwróciła się, oczekując czegoś w rodzaju wybuchu wulkanu. Stały w progu obie - Imogen i Flic. - O co chodzi, mamo? - spytała młodsza córka. - Nic, kochanie, przepraszam.

- Imogen zrobiłaby dokładnie to, co mówię. To wyrachowana mała kłamczucha i absolutnie nie mogę pojąć, że pozwalasz jej się nabierać... zwłaszcza kiedy stąpamy po tak niepewnym gruncie. - Ale nawet jeśli spotkała się z Timem, to co? Tim ma szesnaście lat i jest naprawdę miły. Na pewno nie łamałby prawa prowadząc bez prawa jazdy, to po prostu nie ten typ. Sprawdź - Muszę się ożenić, zgoda - odpowiedział lekko. - Ale nigdzie nie jest powiedziane, że ożenię się z tobą. Z pewnością nie przeczytałaś testamentu babki zbyt dokładnie. Pobladła twarz i zwężone oczy Cateriny zdradzały zmieszanie i niedowierzanie. - Jak to?! Oczywiście, że go czytałam! Sama go dyktowałam! Ja... - Powtarzam, nie przeczytałaś go dość dokładnie. Inaczej wiedziałabyś, że jest tam tylko mowa o moim ożenku w ciągu sześciu tygodni po śmierci testatorki. Nie wspomina się natomiast o tym, kogo mam poślubić. Caterina patrzyła na niego, niezdolna ukryć złości. Prawdziwa natura ujawniona w całej pełni odebrała jej urodę młodości i wyglądała w tej chwili jak zła wiedźma, co w rzeczy samej nie było wcale dalekie od prawdy. - Nie, to nieprawda! Zmieniłeś go... ty i ten... ten notariusz! Gdzie to jest? Pokaż! - Porwała rzucony wcześniej na stół dokument i kiedy czytała, jej twarz pobielała ze złości. - Zmieniłeś go! Jakoś ci się udało! Ona chciała, żebyś poślubił mnie! - krzyczała w histerycznej wściekłości. - Nie. - Lorenzo spojrzał na nią obojętnie. - Babka chciała dać mi to, o czym, jak sądziła, marzyłem. I z pewnością nie chodziło tu o ciebie. Lorenzo stał w migotliwym świetle staromodnych pochodni i ruch jego głowy został odbity i powtórzony w rzucanych przez nie cieniach. Castillo zaprojektowano raczej jako twierdzę niż dom na długo, zanim książęta Montesavro zdobyli go w epoce renesansu i przybrali surowe kamienne ściany artystycznym bogactwem swojej epoki. Zamek wciąż jeszcze otaczała mroczna aura. Podobnie jak samego Lorenza. Mroczny cień otaczał wysoką sylwetkę odziedziczoną po walecznym księciu, pierwszym z ich rodu. Miał wąskie wargi, „okrutne", jak lubiły mawiać kobiety, marzące, by poczuć je na swoich ustach, najbardziej jednak przyciągały uwagę jego oczy. Niemal zbyt jasne, jak na Włocha, raczej srebrzyste niż szare i wyjątkowo przenikliwe. Doskonale utrzymane włosy były czarne i gęste, ubranie szyte na miarę, bardzo kosztowne. Nie potrzebował spadku po zmarłej babce, by stać się bogatym człowiekiem, bo był nim od dawna. Niektórzy przebąkiwali, że w zgromadzeniu takiego majątku musiały mu pomóc oszustwa i matactwa. Ale Lorenzo nie zajmował się takimi bzdurami. Pieniądze zarobił, posługując się inteligencją, właściwie inwestując we właściwym czasie i pomnażając w ten sposób wielokrotnie sumę, pozostawioną mu przez rodziców.