go to nie obchodziło.

- Chwileczkę - powiedział, zerkając z ukosa na Slatte-ry'ego, który siedział w milczeniu. - To jakiś obłęd. Co to ma wspólnego z morderstwem? Po prostu wyjaśniałem sprawę krzywdzenia Iriny i tyle. - Ale jeśli nawet zabił pan żonę - teraz Keenan wychylił się do przodu i z napięciem w twarzy przemawiał łagodnie, niemal zachęcająco - to w świetle tego, co nam pan opowiedział, byłoby to zrozumiałe. - Nie zrobiłem tego - odparł Tony, nie odrywając wzroku od kręcących się taśm. - Widok krzywdzonego dziecka doprowadziłby każdego kochającego tatusia do kresu wytrzymałości - dodał Reed, również wychylony do przodu. - Obaj przekręcacie moje słowa! - Tony wodził z desperacją wzrokiem od jednego policjanta do drugiego, by wreszcie zwrócić się do Slattery'go, sterczącego obok jak bezużyteczna góra mięsa. - Nie mam nic wspólnego z zabójstwem Joannę, ja ją kochałem i nigdy przenigdy nie tknąłem jej palcem, http://www.warszawaginekolog.com.pl/media/ - To chyba nie potrwa długo? - spytał trzy godziny później w pokoju przesłuchań, siedząc naprzeciwko Keenana i Reeda. Wcześniej przez ponad dziewięćdziesiąt minut przewracał gorączkowo żółte strony w poszukiwaniu całodobowo czynnych kancelarii, zanim udało mu się znaleźć adwokata, który w sobotni ranek miał czas i chęć na spotkanie w Theydon Bois. Richard Slattery, który teraz siedział przy nim, sprawiał dość solidne wrażenie, zwłaszcza pod względem postury, ale poza faktem, że zgodził się przyjechać niemal natychmiast i że policzył sobie za to słone honorarium, Tony nie wiedział nic o jego

- Maggie chce, żeby Laura miała rodzinę, która ją pokocha i będzie potrafiła wychować. - Przecież wy możecie stworzyć jej rodzinę. - Maggie tak, ja nie. - Bzdury - żachnął się Rory. -I dobrze o tym wiesz. Kochasz Maggie, prawda? Sprawdź potem go zabierzesz! Wielkie dzięki - kpiła z niego Carrie. - Od razu się lepiej poczułam. - Nie o to chodzi. - Nikos pokręcił głową. - Zakładam, że potrafimy się dogadać i dojść do porozu- R S mienia, że uda nam się wybrać rozwiązanie, które będzie korzystne dla obu stron. - Chcesz potraktować dziecko jak towar! Danny nie jest rzeczą! Nie jest niczyją własnością! Jest żywym człowiekiem! Nie zamierzam z tobą omawiać warunków korzystnych dla obu stron. Jasne? R S ROZDZIAŁ CZWARTY