- Jeśli o mnie chodzi, to właśnie została zakończona

przestanie go dręczyć sumienie. W pokoju też jej nie było. Już miał wyjść, kiedy zobaczył, że kojec, a zwykle stał koło łóżka, gdzieś zniknął. Zaintrygowany wrócił do holu, zauważył, że drzwi do jednej z nieużywanych sypialni stoją otworem. Zajrzał i zdziwił się, bo w pokoju coś się zmieniło. Zrobiło się w nim jakoś jaśniej, pogodniej. Meble przestawione. Łóżko stało pod ścianą, a na jego miejscu kołyska. Koło kołyski nowy stół przykryty miękką ceratą, na stole sterta pieluch. Mocno już zdziwiony, wszedł do środka. Dopiero teraz ją zobaczył. Siedziała w fotelu na biegunach, z Laurą w ramionach. Odchylona głowa, zamknięte oczy. I miękkie, złote światło zachodzącego słońca opromieniające kobietę i dziecko. Ashowi na ten widok stanął przed oczami obraz z przeszłości. Matka siedzi w tym samym fotelu, kołysze się rytmicznie i usypia któregoś z braci. Zawsze przy tym śpiewała http://www.wojskogedeona.pl/media/ jeśli nawet, to wolałem nie dopuszczać takiej myśli. - Naprawdę? - krzyknęła z oburzeniem. - Widziałeś to? - Widziałem naszego ślicznego synka, który nie wydawał się tak sprawny fizycznie jak jego starszy brat. - Christopher starał się być szczery. - Zauważyłem, że zaczął później chodzić, że ma trudności z kopaniem piłki, bieganiem, skakaniem, że w ogóle jest niezdarny, ale wmawiałem sobie, że to nieważne, dopóki jest zdrowy i szczęśliwy. - Ja także - szepnęła Lizzie. - Tylko że ja mam uzdrawiać. - Jesteś chirurgiem plastycznym - przypomniała mu

Ale trzy głosy – mój, Orsany i rozumu nie zrobiły na nim żadnego wrażenia. Rolar stanowczo strząsnął z siebie nasze ręce i szybko poszedł, a raczej pobiegł za oddalającą się Lereeną. - Lereena, rew! Qur lehar′t! - Weer lehar′ten? - niechętnie odezwała się Lereena, zatrzymując się, i w tej samej sekundzie najbliższy wampir stojący za jej plecami rzucił się na nią, objął ręką za szyję i przystawił do gardła szeroki myśliwski nóż. Przez niecierpliwość widzów przedstawienie zaczęło się wcześniej. - Co to za żarty?! - Władczyni próbowała udawać królewskie oburzenie, ale nie osiągnęła sukcesu. -- Straż, na pomoc! Oczywiście nikt się nie poruszył. Na placu zapanowała trumienna cisza. Sprawdź sprawdziła też składniki do dań, które miała przygotować w następnych dniach. - Na pewno nie chcesz jechać z nami? - dopytywał się Arden. Większość ekipy wybierała się na wspólną kolację w hotelu Boulevard Pyllaros mniej więcej o pół godziny drogi, gdzie mieszkali Arden, Wilson i Gina. Ponieważ jednak hotel nie mógł zapewnić warunków odpowiadających szczególnym potrzebom Jacka, Christopher wynajął dla rodziny znacznie wygodniejszy dom bliżej Sami, na północy wyspy. - Naprawdę chciałabym wrócić przed zapadnięciem zmroku, jeśli to możliwe - prosiła Lizzie.