248

Nate przeszedł na koniec baru i zatelefonował do bliźniaka. Odebrał Larry. - Wiesz już, gdzie jest Kelsey? - zapytał, starając się nie zdradzać niepokoju. - Tak, zadzwoniłem do niej. - No to gdzie? - W jakimś klubie. Nie wiem, o co chodzi, zachowywała się raczej dziwnie. Mówiła do mnie kochanie i powiedziała, że jestem zbudowany jak Conan Barbarzyńca. Nate zmarszczył brwi. - Ty? - Hej, co w tym dziwnego - obruszył się rozmówca. - Jestem w formie. - Niech ci będzie, ale trochę ci jednak brakuje. - Przemawia przez ciebie zazdrość. A tak poważnie, to wyglądało, jakby chciała odstraszyć jakiegoś natrętnego podrywacza. Ale skoro chce takich odstraszać, to nie wiem, po co polazła do tego klubu. - Ale nic się nie wydarzyło? http://www.wroclawsegreguje.pl lokal, a po znalezieniu Cherie policja i dziennikarze ciągle się nas czepiają. Jeśli chcesz napisać jakieś umoralniające gówno... - Nie jestem reporterką! Przysięgam! - No dobrze. Gdybyś potrzebowała pomocy, wiesz, gdyby jakiś facet był zbyt natrętny, daj mi znać. - Dziękuję. Bardzo dziękuję. Kelnerka pokręciła głową. - Jak dziecko we mgle - westchnęła, odchodząc. Kelsey zirytowała trochę ta uwaga. Kelnerka mogła mieć najwyżej dwadzieścia dwa lata, a wydawało się jej chyba, że zjadła wszystkie rozumy.

przyjaciół, poczuła przypływ energii. Była zmęczona, ale nie śpiąca. Posprzątała w kuchni. Gdy skończyła, obrzuciła wzrokiem salonik. Panował w nim porządek. Sheila nie rozrzucała wokół siebie ubrań, nie przechowywała stosów starych gazet. Oczywiście, gdzieś musiały Sprawdź Cindy tylko jęknęła. Znów zapadło milczenie. - No więc, wszyscy jesteśmy zmęczeni - powiedział Nate, tłumiąc ziewnięcie. - Nikt za dużo nie spał i... Nagle przerwał. Wyprostował się. - Co się stało? - zaniepokoiła się Kelsey. - Chyba coś usłyszałem. Zerwali się na nogi i obiegli dom. - Cholera, ja też, przysiągłbym... - powiedział Larry. - Widzieliście coś? Kogoś? - Wychodzącego przez bramę? - upewniał się Nate. - Na co czekamy, sprawdźmy. Ruszył biegiem, za nim Larry.