oskarżyła ją o kradzież pieniędzy. Uważa, że jest podsłuchiwana i w związku z tym

ojców, których tak naprawdę nic a nic nie obchodziliśmy. Leonidas chciał, żeby jego syn wiedział, że jest kochany, żeby mógł rozmawiać ze swym ojcem na każdy temat. - Dlatego przyjechałem po Danny'ego - powiedział cicho Nik. - Chciałem, żeby miał kogoś, kto by mu zastąpił rodzonego ojca. - Nadal nie odpowiedziałeś mi na pytanie. - Carrie ruszyła brzegiem morza. Nie chciała, żeby Nik zobaczył łzy w jej oczach. - Skoro ojciec nie powiedział ci o istnieniu Danny'ego, to jakim cudem się o nim dowiedziałeś? - Po śmierci ojca musiałem uporządkować jego papiery. Dużo tego było, ale jak tylko natknąłem się na wzmiankę o synu Leonidasa, rzuciłem wszystko i pojechałem szukać swojego bratanka. - Cieszę się, że nas odnalazłeś - przyznała Carrie, ale zaraz się zreflektowała. - Nie twierdzę, że mi się podoba sposób, w jaki nas przywiozłeś na Korfu, porwanie i te rzeczy, ale uważam, że Danny powinien http://www.wylecze.pl/media/ zepchnąć z siebie, ale trzasnął ją znowu. Beznadziejne! Czując, jak zaczyna twardnieć, jak się w nią wdziera, jednocześnie odcięła część swej świadomości i skoncentrowała myśli na dzieciach śpiących w swych pokojach przy tym samym korytarzu. Dłoń na jej ustach była zbyteczna; w każdej sekundzie owego koszmaru Lizzie wiedziała z porażającą pewnością, że tylko jedno może być gorsze od tego, co się dzieje: gdyby któreś z dzieci choćby się dowiedziało, a cóż dopiero zobaczyło, co ich ojciec potrafi zrobić matce. Ale w duchu, o Boże, w duchu krzyczała ze wszystkich sił, kiedy poruszał się w niej brutalnie,

drzwiach, uparłszy się, że odwiezie mocno już zawianą Su-san do domu. - Ty to masz szczęście, chłopie! - Wiem - przyznał Christopher i objął ramieniem żonę, która jedynie najwyższym wysiłkiem woli mu się nie wyrwała. Wydało się jej także - chociaż może to Sprawdź uspokoiła ją jednak, że częste upadki są w tym wieku całkowicie normalne. Lizzie odłożyła więc sprawę na bok, ale nie zapomniała o niej do końca. - Jest fantastyczny - mówiła babcia Angela (i nie tylko), zachwycając się ślicznymi szarymi oczami, jasnymi wioskami i pogodnym usposobieniem wnuka. Edward uwielbiał braciszka, ale żartował sobie z niego, w miarę jak obaj rośli. - Za wolno się ruszasz - narzekał przy wspólnej zabawie. - Jest jeszcze malutki - upominał go Christopher. -