coś, jakiś mechanizm psychiczny ograniczający jego wrodzone

wyłącznie własny los; zapewne tę właśnie cechę odziedziczył po niej syn. - Dziesięć lat temu mieszkałeś z Lolą. Zajmowała się wtedy porwanymi dziećmi. - Nic nie wiem o dzie... - Zamknij się. Nie pytam o dzieci. Dla kogo pracował Arturo Pavon i twój stryj, Lorenzo? Słyszałeś nazwisko ich szefa? - Jakiś yanqui - mruknął Enrique - Za mało, cabrón. Nazwisko. - Nie... nie wiem. Ja tylko słyszałem, że mieszka w El Paso. - To wszystko? - Przysięgam! - Rozczarowujesz mnie. Nie usłyszałem nic nowego. - Nigdy go nie widziałem - Enrique zaczął drżeć. - Pavon zawsze się pilnował, żeby nie zdradzić nazwiska. - A Lorenzo? Też się pilnował? Czy może lubił pogadać? - Oj lubił, seńor, lubił. Ale to było takie tam głupie gadanie, on sam nic nie wiedział! - No to powtórz mi trochę. Sam zdecyduję, czy to coś warte. - To było dawno, bardzo dawno, ja nie pamiętam... http://www.dobra-ortopedia.info.pl/media/ dwoje właśnie po lewej. Mężczyzna wysiadł z auta, a Pavon zamarł. To nie był Diaz! Ten tutaj miał jasne włosy, był starszy, niższy, bardziej krępy Ku własnemu zdumieniu Pavon rozpoznał faceta. To był mąż ich lekarki - doktor Kosper. Skurwysyn! Co on tu robił?! Zresztą nieważne. Kosper wchodził właśnie „Pod Granatową Świnię", prawdopodobnie szukać Pavona. Nie mogło być lepiej: kobieta patrzyła na doktora, nie zwracała uwagi na... popatrzyła nagle w lusterko, jedno, drugie, a Pavon zastygł ponownie bez ruchu. Nie zobaczyła go, nie mogła - ale była ostrożniej sza i lepiej przygotowana, niż mógł się spodziewać. an43 348

Kiwnął. Wielkie brązowe oczy patrzyły nieufnie. Kobieta odkręciła butelkę i podała chłopcu. - Proszę, pij. an43 139 Sprawdź 316 sprawami, ale także z porwanym dziesięć lat wcześniej dzieckiem Milli Boone. Najpewniejszym sposobem ochrony własnego tyłka byłoby zerwanie tego ogniwa. - Może za dwa tygodnie? - powiedział Pavon ostrożnie. - Dwa... co?! Do cholery, możesz dotrzeć tu szybciej! - Może wcale nie chcę porzucać tego pięknego miejsca. Mam tutaj wszystko, co potrzebne do życia. I nikt nie wie, jak mnie tu znaleźć. Jeżeli się ujawnię, ludzie rozpoznają moją twarz. Muszę się dobrze zastanowić, kogo ludzie boją się bardziej: seńor Gallaghera czy jednak seńor Diaza? Jeżeli seńor Diaz przyłoży komuś nóż do gardła i spyta grzecznie, czy ten człowiek przypadkiem mnie nie widział - to czy ten nieszczęśnik posłusznie skłamie, czy może jednak