oddychając, w niemal radosnym oszołomieniu zwróciła oczy ku ciepłym, jasnym promieniom. Było blisko. Bardzo blisko. Milla wciąż nie wierzyła, że udało im się dotrzeć na brzeg. Wiedziała na pewno, że nie zdołałaby zrobić tego o własnych siłach. Woda pieniła się i rozbijała zaledwie kilkadziesiąt centymetrów od miejsca, w którym leżał Diaz. Lizała an43 285 zachłannie skałę i uparte drzewo, wiedząc dobrze, że kiedyś z nimi wygra. Czas zawsze działał na korzyść potoku. Tylko dzięki sile Diaza udało się im wyrwać z żelaznego lodowatego uścisku. - Co się stało? - wydyszała Milla, wciąż z trudem łapiąc oddech. - Dlaczego spadliśmy? - Wykruszyła się ta wykuta wnęka, na której była oparta kładka - odparł Diaz. - Dlatego deska nagle się przechyliła. - Skąd wiedziałeś, że dalej jest wodospad? Milczał. - Wartki potok zawsze kończy się wodospadem - powiedział w końcu. - Nie oglądasz filmów akcji? Oszołomiona i szczęśliwa, pijana życiem, Milla roześmiała się http://www.e-fizjoterapia.edu.pl/media/ - Mówiłam ci, że pchnięto mnie nożem. Straciłam nerkę. - Całe szczęście, że miałaś drugą. - Byłam przywiązana do obydwu - syknęła. Wciąż pamiętała paroksyzmy bólu, straszliwe drgawki, które trzęsły jej bezwładnym ciałem wtedy, na targu, w rosnącej kałuży krwi. Z jedną nerką radziła sobie świetnie, oczywiście. Ale co będzie, jeśli ta nerka kiedyś wysiądzie? Odetchnęła głęboko i zmusiła się, by wrócić do właściwego tematu rozmowy. - Nie zabijaj go - powiedziała. - Proszę. Muszę z nim porozmawiać. - Twój wybór - wzruszył ramionami Diaz. - Jeżeli nie będzie się wpierdalał w moje sprawy, zostawię go w spokoju.
- Nie sądzę, byś kiedykolwiek odnalazła synka - powiedział obojętnie. - Ale zabiję dla ciebie Pavona. an43 142 -10- Sprawdź - Proszę natychmiast wyłazić! - zawołała, by dzieciak coś odpowiedział. Najwyraźniej reagował na zdecydowane polecenia. - Nie mogę! Zaczepiłem! Dwa domy dalej zaparkowano półciężarówkę; Diaz już zaglądał pod spód. - Tutaj jest - oznajmił. - Zahaczył o coś spodenkami. Milla złapała za radio, aby przekazać dobre wiadomości. Diaz w tym czasie, leżąc na plecach, wsunął się pod samochód. Milla podbiegła i przyklękła obok, patrząc, jak mężczyzna nożem odcina szlufkę małych dziecięcych dżinsów zaczepioną o jakiś element podwozia. Strach pomyśleć, co stałoby się, gdyby nadszedł niczego nieświadomy kierowca. Max mógłby zginąć; a jeśli prowadzący półciężarówkę włączyłby sobie jeszcze radio, to nawet nie usłyszałby