będzie musiała zostać przeniesiona aż do Austin, gdzie jest oddział psychiatryczny dla starszych osób. Vianca

zarzucił sobie jej noge na ramie i wsunał dłon głebiej. Marla przycisneła łydke do jego pleców. Dobry Bo¿e. Słodka, słodka tortura. Ból graniczacy z rozkosza. Cały wszechswiat skupił sie w jednym małym punkcie jej ciała. - Najdro¿sza - wyszeptał Nick, zakładajac jej druga noge na drugie ramie i całujac ja tak głebokim, intymnym pocałunkiem, ¿e Marli łzy napłyneły do oczu. Nie mogła złapac tchu. Jekneła, głucho, chrapliwie, dziko. - Nick... o... Nick... - Tak, najdro¿sza... Marla zadr¿ała konwulsyjnie. I jeszcze raz. I jeszcze raz. Cos w głebi niej załamało sie nagle, łzy spłyneły jej po policzkach. - Och, prosze... 411 Jednym szybkim ruchem Nick zdjał jej nogi ze swoich ramion. Wyprostował sie i wział Marle na rece. - Och, Nick, ja... - Css. - Zakrecił wode i zaniósł ja, ociekajaca woda, do http://www.zabudowabalkonow.biz.pl/media/ zmienic wygladu, głosu, sposobu mówienia. - Do diabła. - Omal nie przegapił zakretu po północnej stronie mostu. Musiał przyspieszyc, ¿eby zda¿yc przed jadaca drugim pasem cie¿arówka. Pam Delacroix mieszkała sama na barce w Zatoce Richardsona, w starej dzielnicy artystów i literatów w Sausalito. Córka była ju¿ na swoim, a były ma¿, Crane Delacroix, chyba in¿ynier, pracował w firmie komputerowej, która odniosła wielki sukces, co pozwoliło sie wzbogacic pracownikom. Crane'owi równie¿. Z informacji, jakimi dysponował Paterno, wynikało, ¿e Pam ¿yła głównie z przyznanych jej po rozwodzie alimentów i nie miała najmniejszego zamiaru wracac do swojego zawodu.

spędzone za kratami odbiły się na nim pod tym względem niekorzystnie. Czoło i kąciki oczu naznaczone były głębokimi bruzdami. Miał też kilka blizn - pamiątka po walkach na pięści - i ranę od noża na prawym udzie, a ilekroć poruszył prawym ramieniem, czuł lekki ból między żebrami, które Nevada Smith połamał mu podczas ich ostatniej bójki. Zapalniczka szczęknęła i oboje zapalili papierosy. Płuca Rossa wypełnił kikotynowy dym. - Pewno nie masz przy sobie niczego do picia? - zagadnął. - Kurczę, już dawno nie miałem w ustach whisky ani Sprawdź odwiedzic Rory'ego, ale pielegniarka nie wpusciła mnie, poniewa¿ nie byłam w stanie udowodnic, kim jestem. - Gdy tylko dojdziesz do siebie... - zaczał Alex. - Ja ju¿ dawno doszłam do siebie, do cholery! - Marla uderzyła piescia w stół. - Przestan traktowac mnie, jakbym była lalka z saskiej porcelany albo idiotka, albo jednym i drugim! - Dobrze, ju¿ dobrze. Uspokój sie. Oczywiscie, ¿e potrzebujesz wszystkiego od paszportu do złotej karty 373 Neimana Marcusa - rzekł Alex ugodowo. - Zaraz sie tym zajme. - Nie, ja sama zaraz sie tym zajme. Sama sobie najlepiej